Dzień 7 PUSTYNIA DZIEŃ PO DNIU, Tadrart Rouge, 14 Stycznia 2017, Algeria

14 Stycznia 

Moul'n'Aga a Tin Merzouga, Ued Djerane, Djanet

Pystynia to żywioł, którego nigdy nie powinno się lekceważyć. To zdanie podsumuje mój ostatni dzień spędzony w Tadrarcie. Wracamy w skalne ostępy Uedu Djarane zwiedzając tym razem inne dzieła sztuki prezentujące po kolei: krowy, żyrafy itd. Samochody jadą za wytyczonym przez przewodnika, dobrze widocznym traktem. Ja natomiast na motocyklu, aby urozmaicić sobie podróż, zwiedzam poboczne wydmy jadąc równolegle z samochodami ale w odległości dochodzącej do kilometra. Wszystko przebiega idealnie, zabawa jest przednia. Jadę dość szybko aby motocykl stabilnie się prowadził. Nagle ku mojemu zdziwieniu wydma po której się poruszam kończy się gwałtownym uskokiem, którego wcześniej nie dostrzegłem. Szczyty następujących po sobie wydm zlały się w jedną całość utrudniając rozpoznanie niebezpieczeństwa. Lecę w dół dobre 3 metry rozdzielając się po drodze z Hondą. Lądowanie odbyło się na piachu ale wesoło nie było. Skutki odczuwałem jeszcze dobrych kilka dni. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Dostałem od pustyni psztyczka w nos. Nigdy nie można być zbyt pewnym swego i tracić czujność nawet na niepozornie wyglądających piaszystych wzniesieniach. Mały błąd w ocenie może nieść ze sobą katastrofalne konsekwencje. To co nas zaskakuje może nas zranić.

Dalsza podróż Uedem Djerane przez długie odcinki fesh-feshu kończy się otwartą szutrową przestrzenią doprowadzającą nas w końcu do asfaltu prowadzącego do Djanet. Etap off-roadowy jazdy po pustyni się kończy. Jadąc na północ jeszcze przez kilka dni z poziomu asfaltu będziemy podziwiać majestatyczne piękno kompozycji przestrzeni, skał i wydm Sahary.



Dzień 6 PUSTYNIA DZIEŃ PO DNIU, Tadrart Rouge, 13 Stycznia 2017, Algeria

13 Stycznia

Moul'n'Aga a Tin Merzouga

Nazajutrz jedziemy na zachód podziwiając otwartą przestrzeń i Wydmy Tin Merzouga. Pojawia się coraz więcej skał aż w końcu docieramy do wąskich wąwozów o wysokich ścianach. Nasza uwaga zwraca się w kierunku kolejnych rytów i malowideł. Dokumentujemy łuki i wieżowce wyrzeźbione przez naturę w skale. W wąwozach pozyskujemy drewno na wieczorne ognisko. Cudem można określić fakt, że nawet w tak suchych warunkach istnieje życie. Wegetacja skupia się u podstawy uedów (quedów), które wiją się w Tadrarcie pośród wysokich skał. Kończą nam się zapasy wody do mycia. Z pomocą przychodzi przewodnik kierujący naszą karawanę na sam koniec (początek) jednego z quedów, gdzie odnajdujemy wodę. Wadi działają jak system odwadniający zbierając wodę z rozległych zlewni. Woda przepływa głównie pod ziemią wzdłuż biegu okresowej rzeki, a po opadach płynie również korytem Wadi. Hydrofilowa roślinność koncentruje się wokół Gueltas (basenów skalnych, gdzie zbiera się deszczówka), które powszechnie występują na opisywanych terenach. Gueltas odnajdujemy na początku Wadi, w najwyższej i najwęższej jej części. Woda deszczowa spływająca ze szczytu plato może w drodze na dół gromadzić się po kolei w kilku Gueltas, jednak tylko te najniżej położone są dostępne dla człowieka. Jeden z Tuaregów prowadzi nas do jednej z nich po czym uzupełnia nasze puste pojemniki. Wiedza o położeniu tych Guealtas, w których woda pozostaje na dłużej a nie tylko zaraz po opadach deszczu, jest skarbem dla każdego podróżnika potrzebującego uzupełnić zapasy życiodajnej cieczy.

Kel Tadrart (szczep plemienia Tuaregów zamieszkujący Tadrart) hoduje owce, kozy i wielbłądy. Paszą dla nich mogą być rośliny rosnące w quedach. Niektóre z nich, jak np. krzewy tullut (Aristida pungens) i afezu (Panicum turgidum) stanowią wartościowy pokarm jedynie gdy są zielone. Liście ciernistego aftzen (Zilla spinosa) mogą również znaleźć się w ich jadłospisie. Najbardziej odżywcze i efektywne w zwalczaniu głodu są jednak owoce akacji- zarówno tamat (Acacia seyal) jak i abser (Acacia raddiana) są chętnie spożywane przez zwierzęta hodowlane. Na glebach słonych można spotkać również różne gatunki Tamaryszku. Zasięg występowania roślin zmienia się z roku na rok, w zależności od tego, jak obficie wystąpiły opady atmosferyczne.

Fauna Tadrartu nie rzuca się w oczy ale to nie znaczy, że jej nie ma. Saharyjskie Srebrne Mrówki (Cataglyphis bombycina) są jednymi z najbardziej odpornych na wysokie temperatury zwierząt lądowych. System ochrony termicznej polegający między innymi na wytworzeniu specjalnej warstwy włosków na grzbiecie i bokach owada, pomaga mrówkom w utrzymywaniu przez pewien czas temperatury ciała poniżej ich granicy wytrzymałości czyli 53,6°C.

Waran szary (Varanus griseus) może mierzyć do 130cm długości i ważyć do 3kg. Według Tuaregów, głowa tej jaszczurki jest silnym talizmanem i chroni przed ukąszeniami jadowitych węży. Skutki ugryzienia waranów w postaci trudno gojących się ran i zakażenia ogólnoustrojowego organizmu przypisywano do tej pory nieciekawej florze bakteryjnej jamy gębowej, ale najnowsze wyniki badań dowodzą, że warany szare są wyposażone w gruczoły jadowe.

Skorpion Leiurus quinquestriatus quinquestriatus występuje w północnej Afryce na terenach pustynnych ale nie na piaszczystych wydmach. Zamieszkuje on nory pozostawione przez inne zwierzęta, szczeliny skalne, miejsca pod kamieniami itp. Skorpiony posiadają umiejętność dozowania ilości wprowadzanego jadu, który ma charakter neurotoksyczny. Leiurus quinquestriatus średnio aplikuje około 0,225mg trucizny (dla porównania inne gatunki skorpionów są w stanie wstrzyknąć nawet 2 mg) dlatego rzadko zagraża życiu dorosłych osób. Dzieci ze względu na mniejszą masę ciała są bardziej narażone. Po ukąszeniu przez dorosłego osobnika niezbędne jest podanie surowicy przeciwjadowej. Niesprawność zranionego narządu może być odczuwana przez wiele miesięcy. W przypadku ukąszenia przez mniejszego osobnika zwykle wystarcza podanie leków antyhistaminowych i przeprowadzenia terapii objawowej. Jad L. quinquestriatus jest uznawany za jeden z najsilnieszych na świecie- zajmuje drugie miejsce wśród skorpionów. Palmę pierwszeństwa pod względem toksyczności dzierży występujący głównie w Arabii Saudyjskiej Androctonus crassicauda. Kolejnym gatunkiem skorpiona występującego na terenie Afryki Północnej i Płw. Arabskiego jest Androctonus australis. Toksyczność jadu w połączeniu z ilością jego wstrzykiwania (do 2mg) sprawia, że Androctonus australis jest uznawany za jednego z dwóch najniebezpieczniejszych gatunków skorpionów na świecie. W latach 1942-1958 w Algierii zaraportowanych zostało 20 164 ukąszeń z czego 386 osób (1,9% całości) zmarło.

Pisząc o zwierzętach występujących na południu Algierii nie sposób pominąć gatunku, który z pustynią najczęściej się kojarzy- chodzi oczywiście o wielbłąda. W północnej Afryce możemy spotkać wielbłąda jednogarbnego: Camelus dromedarius, który obecnie występuje jedynie jako zwierzę hodowlane. Dromadery fizjologicznie przystosowane do życia w warunkach suchego i gorącego klimatu są wykorzystywane jako wierzchowce, zwierzęta juczne, źródło wełny, mięsa i skóry. Dla Tuaregów wielbłądy są okrętami pustyni, zwierzętami dającymi ludziom wolność przemieszczania się w jednym z najbardziej suchych i najcieplejszych regionów na Ziemi. Legendarne przystosowanie Tuaregów do saharyjskich warunków opierało się w znacznej mierze na umiejętności wykorzystaniu dromaderów, które są w stanie bez picia przemierzać wielkie odległości. Grzbiet i szyję wielbłąda pokrywa gęsta sierść, stanowiąca warstwę izolacyjną. Garb jest wypełniony tłuszczem. W razie potrzeby w procesie utleniania tłuszczu powstaje woda, co umożliwia zwierzęciu przetrwanie. Wielbłądy mogą utracić do 30% wody ze swojego organizmu (u człowieka utrata 12% jest już śmiertelna). Gdy nie pracują, wielbłądy mogą przeżyć bez wody nawet 10 miesięcy, czerpiąc wodę ze spożywanych roślin. Gdy dromader ma dostęp do wody, jest w stanie w ciągu 10 minut pochłonąć ilość odpowiadającą 1/3 masy swego ciała. Ciężar wielbłąda spoczywa na szerokich mięsistych poduszeczkach, które zapobiegają zapadaniu się w piasek. Dla ochrony oczu wielbłądy mają podwójne długie kręcone rzęsy i trzecią powiekę, która usuwa piasek. Nozdrza zwierzęcia mają budowę, która zabezpiecza wielbłąda przed wdzieraniem się piachu podczas burz piaskowych. Mleko wielbłąda jest wielkim darem na pustyni, bowiem dostarcza pełnowartościowego pokarmu. Dromadery są w stanie przenosić ładunki powyżej 200kg z prędkością 3,5 do 5km/h przez 8 godzin dziennie. W obecnych czasach rolę wielbłądów jako środka transportu przejmują terenówki. Dromader jest jednak wciąż bardzo silnie zakorzeniony w kulturze tuareskiej. Syn naszego przewodnika był bardzo dumny z dwóch rzeczy: ze swojej czerwonej Toyoty HJ61 oraz z posiadania w rodzinnym Tamanrasset własnego wielbłąda.

Dzień pełen wrażeń kończymy w miejscu przez które dzień wcześniej przejeżdżaliśmy. Tym samym zamykamy dużą dwudniową pętle, która ze względu na swój baśniowy krajobraz na zawsze zapadnie nam w pamięci. Po ustaleniu gdzie będziemy nocować, HDJ100 oraz XR650R udają się na rekonesans po okolicznych wydmach. Chciałoby się mieć więcej czasu na eksplorację tego piękna.

Tomasz Lorek

www.globerider.pl




Dzień 5 PUSTYNIA DZIEŃ PO DNIU, Tadrart Rouge, 12 Stycznia 2017, Algeria

12 Stycznia 

Moul'n'Aga, Tamazguida, De Moul'n'Aga a Tin Merzouga, Tin Merzouga

Z opisem atrakcji Tadrartu jest pewien problem, bowiem sceneria każdego dnia od rana do wieczora jest spektakularna. Gdziekolwiek człowiek się obróci- jest pięknie. To dlatego Czerwony Tadrart jest przez znawców uważany za "creme de la creme" pustynnych pejzaży świata. Po złożeniu obozu robimy rekonesans w okolicy Moul 'n'Aga. Podziwiamy potężne skały wyrastające spośród monumentalnych wydm. Przestrzenie są tak ogromne, że patrząc z perspektywy szczytów diun, nie niemałe przecież samochody zamieniają się w ledwo dostrzegalne punkciki. Po zwiedzeniu Moul‘n’Agi, kierujemy się ponownie na bramy skalne Tamazguida gdzie szerokość dna quedu wzrasta do ponad jednego kilometra, potęgując tym samym wrażenie rozległej przestrzeni. Jest czas na dokumentowanie kolejnych dzieł sztuki naskalnej. Następnie jedziemy na wschód quedem Djerane, który wyprowadza nas na rejon De Moul’n’Aga a Tin Merzouga. Oczom naszym ukazuje się morze piachu z archipelagiem skalnych wysepek o najróżniejszych kształtach i rozmiarach. Jadąc dalej na północ podziwiamy wydmy osiągające kilkaset metrów wysokości względnej. Skały przybierają formy łuków, kolumn, maczug i zwierząt.

Pewnie wielu zadaje sobie pytanie- jaki motocykl byłby idealny do pustynnych wojaży? Tu pojawia się pewna sprzeczność, ponieważ pustynia z jednej strony wymaga sprzętu lekkiego, mocnego i niezawodnego, a z drugiej wymusza wożenie ze sobą sporych zapasów paliwa i wody, nie mówiąc już o innych akcesoriach wyprawowo-biwakowych. Załóżmy, że wybieramy się na siedmiodniową pustynną wyprawę Hondą XR650R, która spełnia pierwsze trzy wyżej wspomniane wymagania. Do przejechania mamy 700km, głównie po piachu. Nasz „lekki” motocykl zostanie obarczony po kolei:

+Woda pitna 9 litrów dziennie (liczone z awaryjnym zapasem): 9Lx7=63kg.

+Gdybyśmy chcieli jeszcze zaszaleć i codziennie brać prysznic: 3Lx7=21kg

+20 litrów benzyny na dzień + (50% margines bezpieczeństwa) = (20L+10L)x7= 210L ważące około 158kg

+30kg ultra lekkiego ekwipunku (klucze do moto, części zapasowe, namiot, śpiwór, karimata, prowiant, sprzęt foto-video, apteczka, kuchenka, ubranie, telefon, ładowarki).

Już na pierwszy rzut oka widać, że motocykl będzie miał ciężko. Honda z takim ładunkiem ważyłaby ponad 400kg. Dodajmy do tego 100kg masy kierowcy w ubraniu i mamy pustynnego przecinaka o masie pół tony. To se na uda. Rozważania te są czysto teoretyczne, ponieważ po pierwsze byłoby już niezłym wyczynem zapakowanie ponad 270 litrów płynów na jedną sztukę. Po drugie, nawet gdyby jakimś cudem udało się wszystko wziąć, to stopień przeciążenia motocykla odbiłby się niewątpliwie na jego niezawodności. Po trzecie, aby czerpać radość z jazdy w trudnym terenie, jakim są np. wydmy, potrzebujemy w miarę lekkiego motocykla enduro. Każdy dodatkowy kilogram jest tu niepożądany, nie mówiąc już o 400. Wniosek nasuwa się sam- potrzebujemy supportu, który będzie nam wiózł cały zaopatrzeniowy majdan. Decyzja pomiędzy samotną jazdą a wyprawą grupową do Algierii jest obecnie o tyle prosta, że towarzystwo przewodnika podczas całego pobytu jest obligatoryjne, bez niego nie dostanie się nawet wizy.

XR650R ze swoją masą bez płynów oscylującą wokół 131kg lokuje się moim zdaniem w górnym przedziale dopuszczalnej wagi dla maszyny pustynnej. Oczywiście jest dużo właścicieli cięższych maszyn (150-200kg) jak np. XT660Z Tenere czy KTM990Adventure, którzy posiadając odpowiednie umiejętności daliby radę przejechać niejeden trudny odcinek, ale ci sami ludzie po przesiadce np. na WR450F lub 500EXC mogliby zdecydowanie bardziej swobodnie eksplorować ciekawe i wymagające miejsca. Wychodzę z założenia, że im motocykl lżejszy tym jest bezpieczniej (mniejsze ryzyko upadku, a gdy nawet do niego dojdzie- mniejsze ryzyko kontuzji- co nie jest bez znaczenia w momencie, gdy znajdujemy się kilka dni jazdy od lotniska), jest przyjemniej (większa frajda z jazdy), jest ciekawiej (można dotrzeć do miejsc niedostępnych dla cięższych maszyn). Reasumując, aby wybrać się motocyklem na wielodniową pustynną wyprawę, potrzebujemy wsparcia w zapewnieniu nam chociażby paliwa i wody. Jeśli już jedzie z nami „support” rozsądnie jest wybrać lekki motocykl hard enduro. Na moje potrzeby Honda XR650R była strzałem w dziesiątkę. Moc, waga, zawieszenie i opinia o sprawdzonej niezawodności zdecydowała o wyborze. XR650R- „Big Red Pig”- czuje się jak ryba w wodzie podczas szybkiej jazdy- zwłaszcza w otwartym terenie. Dekadę temu raz za razem dominowała w Rajdzie Baja. Teraz wiem dlaczego.

Obóz rozbijamy u podnóża wydm Tin Merzouga z rozległym widokiem na okolicę. Bajkowy krajobraz dopełnia blask ogniska Tuaregów.

Tomasz Lorek

www.globerider.pl


Dzień 4 PUSTYNIA DZIEŃ PO DNIU, Tadrart Rouge, Algeria 2017 11 Stycznia Tadrart



11 Stycznia 

Ued Djerane, dzikie dynie, defekt koła, Tamazguida, Moul'n'Aga

Dlaczego ludzie jeżdżą na pustynię? Powodów jest wiele: piękne krajobrazy, ciekawa kultura i możliwość sprawdzenia się w jednym z najbardziej wymagających środowisk znanych człowiekowi.

Wyzwaniem jest całkowite odizolowanie podróżników od cywilizacji. Wszystkie niezbędne do życia i przemieszczania się rzeczy musimy mieć ze sobą. Pustynia to piękny, acz niebezpieczny żywioł dlatego wyprawy zakładające pokonanie setek kilometrów poprzez wydmy i kopny piach można porównać do wypraw arktycznych, wysokogórskich czy żeglowania malutką jednostką po oceanie. Poruszając się utartymi szlakami, nawet w krajach Trzeciego Świata w razie jakiegokolwiek problemu mamy do dyspozycji ludzi, którzy prędzej czy później wybawią nas z opresji. Ekspedycje pustynne nie mają tego komfortu. Dodatkowo pamiętajmy, że człowiek bez jedzenia może wytrzymać ponad miesiąc, natomiast bez wody umiera w przeciągu kilku dni, a Sahara to środowisko wybitnie ubogie w wodę powierzchniową. Afrykańskie przysłowie mówi: "jeśli chcesz gdzieś dotrzeć szybko- jedź sam, ale jeśli masz zamiar dotrzeć daleko- dołącz do grupy". W istocie, podróżowanie po pustyni w zespole kardynalnie zwiększa bezpieczeństwo. Istnieją jednak śmiałkowie, tacy jak Tom Sheppard, którzy niczym wspinacze idący w górę bez zabezpieczenia podejmują się wyzwania samotnej eksploracji Sahary. W takiej sytuacji, będąc na bezludziu każdy popełniony błąd skutkujący unieruchomieniem samochodu lub kontuzją, może okazać się ostatnim. Zminimalizowanie ryzyka polega na perfekcyjnym przygotowaniu wyprawy w najmniejszym szczególe oraz posiadaniu dużej wiedzy i doświadczenia w poruszaniu się pojazdem mechanicznym po pustyni.

Po zwinięciu obozu ruszamy w kierunku Ued Djerane. Ued (qued) lub wadi(s) (arab. wadi – wodnina, dolina) są to suche formy dolinne występujące na obszarach pustynnych, które w przypadku zaistnienia efemerycznych opadów deszczu wypełniają się wodą tworząc niekiedy wartkie, szerokie, długie i kręte rzeki. U wejścia do doliny meldujemy się na posterunku żandarmerii. Ued Djarane jest ciekawy, bo wymagający. Jedyną drogą okazuje się być wijąca się w nieskończoność wąska ścieżka z tzw. fesh-fesh (ultra miałki piach w konsystencji przypominający mąkę), która wrzyna się wgłąb na około 2 metry w wyschnięte na beton i postrzępione dno doliny. Na ziemi często można dostrzec małe dzikie dynie, które wg. naszego tłumacza nie są jadalne.

Widoki jak zwykle nie pozostawiają wiele do życzenia. Podziwiamy monumentalne łuki skalne Tamazguida oraz dzieła sztuki naskalnej. Nagle Hilux staje. W pierwszej chwili wszystko wskazuje na zwyczajną gumę ale z poźniejszych zeznań kierowcy wynika, że tylne koło uderzyło w skałę z dużym impetem. Siła uderzenia jest na tyle duża, że skrzywiona felga zahaczając o bęben hamulcowy uniemożliwia zdjęcie koła. Mimo bardzo trudnego dostępu Tuareg Abdel wyposażony w dwukilowy młotek sprawnie rozwiązuje problem. Nocujemy pod skałą z widokiem na wydmy Moul'n'Aga. Przed zachodem zostaje odpalony dron, co zaowocuje cudowną pamiątką z wycieczki. Wieczorem wybieramy się na spacer na wydmy aby zrobić trochę zdjęć przy blasku księżyca w pełni.